markus-spiske-QozzJpFZ2lg-unsplash

Granice zdolności przywódczych i motywacyjnych, są wyznaczane przez granice twojej osobowości.

Często słyszymy od menadżerów/właścicieli że „zespół jest niezaangażowany”, „jest niezmotywowany”, „że ciężko ich do czegoś zapalić”, „mówię, proszę na zebraniach, nie działa”.

Jedna z podstawowych zasad przywództwa mówi że „to granice naszej osobowości, wyznaczają granice zdolności przywódczych i motywacyjnych”.

Można posiadać dobry proces rekrutacji, onboardingu, szkolenia, system wynagrodzeń, premii, standardy, procedury, pięknie przemawiać, uśmiechać się, używać argumentów by zmotywować swój zespół, w ostateczności gdy to nie skutkuje, kazać, karać, prosić. Ale działania te przyniosą wyjątkowy, wyższy od oczekiwań skutek dopiero wtedy, gdy brzmią w ustach osoby znanej słuchaczom, obdarzonej przez nich zaufaniem, wiarygodnej i szanowanej.

W zarządzaniu ludźmi, obowiązuje bowiem zawsze reguła mówiąca o tym, że granice naszych możliwości przywódczych i motywacyjnych wyznaczają granice naszej osobowości. To jacy jesteśmy, co robimy, jak postępujemy na co dzień. To jaki jesteś jako szef, co widzą twoi ludzie, jak się zachowujesz wobec nich, wobec swoich obowiązków, wobec etosu pracy jaki narzucasz, to wszystko krzyczy dla ludzi głośniej niż to co im mówisz. Twoje nawet najpiękniejsze słowa, jeśli nie idą za nimi dowody w postaci czynów, niczego tu nie zmienią.

„Miał on bardzo wielką odwagę w narażaniu się na niebezpieczeństwa, ale w obliczu samych niebezpieczeństw miał też bardzo dużo przezorności. Żaden wysiłek fizyczny nie potrafił znużyć go na ciele lub złamać na duchu, jednakowo był wytrzymały na upał i na zimno, pił i jadł dla nasycenia się, a nie dla czynienia z tego przyjemności. Okres snu i niespania był u niego niezależny zarówno od dnia, jak i nocy; przesypiał każdą chwilę wolną od zajęć; aby spać nie potrzebował ani miękkiego posłania ani ciszy. Niejeden widział go jak leżał na ziemi, przykryty wojskowym płaszczem, wśród wart i posterunków żołnierskich. Ubiór jego niczym nie wyróżniał się wśród rówieśników, natomiast przykuwała wzrok jego broń i konie. Był on najpierwszy spośród konnicy i piechoty, pierwszy ruszał do boju, ostatni wracał z niego po skończonej bitwie.”

Tak pisał o Hannibalu Barkas, dowódcy wojsk antycznej Kartaginy, rzymski historyk Tytus Liwiusz. Przypomnijmy że Tytus Liwiusz,  jako kronikarz zwycięzców, był nieprzychylny i wrogi dla Kartagińczyków. Jaki więc szacunek musiał budzić ten człowiek, skoro nawet jego wrogowie, tak o nim pisali. Tak, mowa o tym Hannibalu, który w 218 roku p.n.e wraz z 55 tysiącami piechoty, 12 tysiącami jazdy i 37 słoniami wyruszył przez Alpy, by zadać cios cesarskiemu Rzymowi.

To co możemy przeczytać z opisu Tytusa Liwiusza, z punktu widzenia zarządzania i motywowania jest jedną z zasad dobrego przywództwa: zbuduj autorytet. Autorytet to narzędzie lidera.

Dając przykład postępowania zgodnego z oczekiwanymi od podwładnych zasadami, Hannibal był wzorem, a jednocześnie pokazywał że nigdy nie żądał od swoich żołnierzy niczego, czego sam nie był gotów uczynić.

Co więcej, Hannibal na każdym kroku udowadniał, swoją troskę o żołnierzy. Dbając o ich zdrowie i życie, rezygnował z każdej niepotrzebnej bitwy, każdego bezsensownego rozlewu krwi. Podczas wyprawy wolał zawierać traktaty, obdarowywać prezentami, przekupywać, a jeśli to nie skutkowało, stosował wybiegi, fortele by jak najbardziej ograniczyć rozlew krwi. Żołnierze widzieli to, widzieli także i czuli że on troszczy się o ich życie, zdrowie i przyszłość.

Może między innymi dlatego, w ciągu trwającej 16 lat !!! kampanii, którą znamy jako Drugą Wojnę Punicka, żołnierze, wyłącznie zaciężni, nie broniący ojczyzny czy walczący o wielką idee, pochodzący z dziesiątków plemion, mówiący dwudziestoma różnymi językami, ani razu nie zbuntowali się przeciw Hannibalowi. A to nie udało się, ani Cezarowi ani Aleksandrowi Macedońskiemu.

Dlaczego piszę tutaj o tym, podając za wzór wodza wojsk, odwołując się do historii wielkich kampanii i wojen? Przecież my w swoich firmach nie toczymy wojny, nie grozi nam śmierć, ból, wycieńczenie. A jednak gdy usunąć te zewnętrzne obrazy, mechanizm zarządzania ludźmi, motywowania i osiągania z nimi i dzięki nim celów organizacji, jest bardzo zbliżony.

Czego możemy się nauczyć z tych opowieści? Co możemy wykorzystać jako narzędzia i dobre praktyki zarządcze w naszych klubach/studio/boxach/szkołach?

  1. Tylko więzi osobiste, umożliwiają osobiste zobowiązania.

Znasz swoich ludzi, wiesz o nich dużo, o ich życiu osobistym, pamiętasz ich dokonania, zrealizowane projekty, świetne działania?

Poznaj swoich współpracowników.  To jest dowodem że są dla ciebie ważni jako ludzie, że się nimi interesujesz, nie tylko jako pracownikami mającymi wykonać swoje zadania. Pokaż że ważne jest jego zdrowie, przyszłość, rodzina. Jeśli ty jako szef, nie okażesz mu osobistego zainteresowania, a czasami pomocy gdy sytuacja tego wymaga, (kontakt do lekarza, znajomy z urzędu, rada w rozwiązaniu problemu, osobisty czas spędzony na pomocy przy przeprowadzce) dlaczego on miałby, bardziej niż potrzeba troszczyć się o realizację celów i priorytetów twojego klubu?

 

  1. Zaangażuj ludzi w proces podejmowania decyzji które dotyczą klubu. Pytaj, słuchaj, bierz pod uwagę. To buduje zaangażowanie współpracowników nie tylko w dany projekt, ale także w życie klubu, w jego przyszłość.

 

  1. Wyjdź do ludzi, zejdź na podłogę klubu, szukaj okazji do rozmowy z każdym współpracownikiem każdego dnia. Choćby minuta. To nie pokrzyżuje przecież, twoich planów i celów na ten dzień.

 

  1. Pokazuj swoim ludziom że nieustannie się uczysz, trenujesz, rozwijasz. Że chcesz być na bieżąco z wiedzą biznesową. Że czytasz, jeździsz na szkolenia, oglądasz, analizujesz. I chętnie dzielisz się wiedzą z zespołem, że zachęcasz ich do rozwoju, wspierasz emocjonalnie i finansowo. Wiedza i doświadczenie wzbudzają szacunek i budują autorytet lidera.

 

 

  1. Stopniowo dokładaj nowe wyzwania, przeprowadzaj współpracowników przez kolejne etapy rozwoju (zarządzanie sytuacyjne wg Ken Blanchard).

 

  1. Wymagaj od siebie, nie mniej niż wymagasz od innych. Pokaż że jesteś w stanie ciężko pracować i rób to.

 

Pamiętaj, menadżer, lider jest zawsze na scenie. Wszyscy na niego patrzą. To on jest tym akumulatorem który ma dawać energię zespołowi, zespół ma widzieć że tobie „się chce” że ty wierzysz, że się angażujesz. Dzięki temu tę energię odda z nawiązką.

 

Chcesz żeby w klubie było czysto i wszyscy czuli się za czystość odpowiedzialni? Poza wyznaczeniem odpowiedzialnych osób, ustaleniem standardów i procedur, pokaż że to dla ciebie ważne.

Kiedy więc widzisz potrzebę w postaci piachu, kurzu, złap za mopa, wysyp z kosza, przetrzyj blat recepcji, zmieć lub zmyj podłogę nie czekając aż zrobi to ktoś inny…

Ubrudź sobie ręce. To nie są twoje codzienne obowiązki, ale kiedy widzisz – reagujesz. Twój zespół to widzi.

 

Chcesz żeby ludzie przychodzili na eventy które organizujecie? Sam się zaangażuj w ich organizację, i oczywiście musisz na nich być. I świetnie się bawić, dodając energii innym. Twój zespół to widzi.

Chcesz żeby twój zespół dbał o klienta, pokaż że to dla ciebie ważne, rozmawiaj o tym, okazuj szacunek gościom w klubie. Twój zespół to widzi.

 

Tak, za każdym razem, twój zespół to widzi. Zaczynają działać neurony lustrzane, zaczyna działać dobry przykład. Bo ryba tak jak psuje się od głowy, tak od głowy może się naprawiać. Więcej dobrych praktyk i narzędzi menadżera znajdziesz na http://www.espresso-fitness.com

 

I prawie słyszę jak mówisz po przeczytaniu tego tekstu: „przecież to oczywiste, wiem o tym”.  Wiem że pewnie o tym wiesz. Ale zarządzanie to nie egzamin na kartce, zaznacz odpowiednią odpowiedź. W zarządzaniu nie chodzi o to ile wiesz, ale ile z tego robisz. Wiedza jest ważna, ale musisz wykorzystać ją w działaniu, czyli musisz działać. Nabywasz w ten sposób, praktyczne umiejętności. Czym innym jest znać drogę a czym innym jest nią podążać. Powodzenia na drodze.

 

Żródła:

Hans Cristian Altmann Strategie sukcesu.

Tytus Liwiusz Dzieje od założenia miasta Rzymu.